Deprecated: Array and string offset access syntax with curly braces is deprecated in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/libs/lessc.php on line 657

Deprecated: Array and string offset access syntax with curly braces is deprecated in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/libs/lessc.php on line 1624

Deprecated: Array and string offset access syntax with curly braces is deprecated in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/libs/lessc.php on line 2281

Deprecated: Array and string offset access syntax with curly braces is deprecated in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/libs/lessc.php on line 2335

Deprecated: Array and string offset access syntax with curly braces is deprecated in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/libs/lessc.php on line 3064

Deprecated: Methods with the same name as their class will not be constructors in a future version of PHP; ExposeBrowser has a deprecated constructor in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/libs/browser.php on line 135
Wietnam od kuchni

Language Switcher

Wietnam od kuchni

Ciastko księżycowe

Wietnam od kuchni, kulinariów. Ogólnie od innej strony i innym okiem i innym słowem.

Teks i zdjęcia Dagi.

 

Ciekawostka: co to jest ciasteczko księżycowe? To tradycyjne chińskie ciastka wypiekane na święto Środka Jesieni. Według legendy historia ciasteczek sięga XIV wieku. Wówczas to buntownicy mieli zapiekać w nich karteczki z wiadomością o planowanym powstaniu przeciwko Mongołom. Ciasteczka księżycowe mogą być różnej wielkości, zawsze mają jednak okrągły kształt symbolizujący Księżyc i rodzinę. Kruche ciasto podobne jest nieco do ciasta francuskiego, zaś nadzienie w zależności od lokalnych tradycji i indywidualnych upodobań może być bardzo różne, od mięsnego po najbardziej rozpowszechnioną masę daktylowo-migdałowo-orzechową.

 

  • Ciastko Księżycowe
  • Ciastka Księżycowe
  • Wystawa cukierni

W czasie spaceru po Hanoi odwiedzamy jedną z typowych tutaj jadłodajni zupy- Pho Ga – pysznej zupy z kurczaka. Podano ja w miseczce, w środku był makaron ryżowy, kawałki kurczaka i zioła. Oprócz łyżki, którą nabiera się zupę dostaliśmy też pałeczki, by nabierać makaron i kurczaka i tak zaczęła się nasza kulinarna część wyprawy po Wietnamie.
Potrawą numer 1 w tym kraju jest zdecydowanie “pho”, którą Wietnamczycy jedzą o każdej porze dnia i wszędzie, gdzie się da. Tzw. “phodajnie” znajdują się na każdym rogu, czasami na chodniku lub wręcz na ulicy. Trzeba przy okazji wspomnieć, że jedzenie właśnie w prowizorycznych, rozkładanych na kilka godzin na chodniku “restauracyjkach” to normalny widok.
Wracając do zupy - pho to rodzaj rosołu z gotowaną lub duszoną wołowiną, kurczakiem lub pulpetami z mielonego mięsa, z makaronem ryżowym lub noodles, z dużą ilością zieleniny, szczypiorkiem, świeżą kolendrą, miętą, kiełkami bambusa, czosnkiem, chilli, sosem rybnym. Dodatki mogą być najróżniejsze. Bulion gotuje się na wołowinie przez kilka godzin.

Nasz przewodnik Tuan wybrał lokal PHO THIN, bo nie tylko leży on na ulicy, na której w stojącym obok szpitalu, Tuan przyszedł na świat, ale dlatego, ze ten lokal jest tradycja rodzinna. Od pokoleń już cala rodzina nie robiła nic innego, jak tylko zajmowała się właśnie gotowaniem i sprzedażą zupy pho. Wszyscy członkowie rodziny zajmują się tylko tym i żyją z tego. Siedzący obok mnie Anglik opowiadał, że pracuje w Hanoi od 4 lat i zawsze przychodzi właśnie do tej jadalni na tą zupę, bo tylko tutaj smakuje ona tak prawdziwie “swojsko”.
Trudno było jeść ten długi makaron pałeczkami, bo zmęczenie było też wielkie, ale ponieważ zupa była przepyszna, to jakoś dałam rade.

  • Uliczna kuchnia Pho Thin w Hanoi
  • Uliczna kuchnia Pho Thin w Hanoi

Hot pot” - ognisty kociołek = Huoguo - tradycyjne naczynie kuchni chińskiej, służące do przyrządzania potraw bezpośrednio na stole. Kociołek/garczek wykonany jest z miedzi lub mosiądzu, stoi na podgrzewaczu, do niego wlewa się gorący rosół. Garczek stawia się na stole, do tego podaje sie talerze z przygotowanymi cienkimi plastrami mięsa, ryb, owoców morza i warzyw. Każdy z siedzących przy stole wedle własnego uznania używając pałeczek gotuje poszczególne produkty w znajdującym się w kociołku rosole, a następnie przyprawia i spożywa je we własnej miseczce z ryżem lub kluskami ryżowymi.

  • Hot Pot w Sapa
  • Hot Pot w Sapa
  • Hot Pot w Hue

Przewodnik zabiera nas na taki normalny targ na lądzie. Taki dla miejscowych, nie dla turystów i tutaj możemy zobaczyć, czym żywi się Delta Mekongu. Poza zupełnie zwykłymi produktami można tu dostać szczury, myszy czy żaby, które są już oskórowane i bez głów, a jednak wciąż wywijają w misce kankana. Ten obrazek robi na mnie potężne wrażenie. Prędko nie zjem żabich udek. Niektóre z tych produktów to dla nas pełna egzotyka, tak jak egzotyką jest to, że kobieta sprzedająca mięso kuca w nim bosymi stopami i je porcjuje. W takich momentach zapominamy, ze mamy aparaty w rekach, zapominamy żeby robić zdjęcia. Bo takie obrazki i tak chyba zostaną na zawsze w naszej pamięci.

  • Chau Doc
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Chau Doc
  • Targ przy swiątyni Chua Tay An - ryby i krewetki
  • Polski makaron w minimarkecie w Ho Chi Min
  • Papier ryżowy
  • Delta Mekongu
  • Delta Mekongu

Kolacje dziś jemy w tzw. kuchni ulicznej!

Welcome to BALE WELL (adresse 45/51 Trần Hưng Đạo) – pojawia sie napis przed nami w dość odległej od centrum małej ulicy. Jest to jedna z najbardziej znanych tzw. “kuchni na ulicy” w mieście, od ponad 20 lat jest to jakby stała instytucja w Hoi An i obowiązek każdego turysty, żeby tu przyjść na kolacje. Wielki piec z garczkami stoi na dworze, dużo stolików wkoło, jeden obok drugiego. Duży ruch tu panuje, jedni przychodzą, drudzy już zjedli. Inni czekają na wolny stolik. Fajna knajpka w której jesz aż do momentu jak się nie najesz. Sam robisz sobie jedzonko z produktów, które ciągle są donoszone na twój stół.
Cudowne miejsce dla facetów, którzy lubią dużo jeść i to za bardzo małe pieniądze.

Dostajemy talerze pełne papieru ryżowego, potem talerze wypełnione różnymi mięsami z grila, jest w tym tez ryba i tofu. Na osobnych talerzach podaje nam kelnerka warzywa i różnorodne zioła. Procedura jedzenia polegała na tym, żeby z każdego talerza coś wziąść i zawinąć wszystko umiejętnie w papier ryżowy, robiąc rolki, które się potem macza w sosie sojowym i … do buzi.

Pewnie gdybyśmy widzieli kuchnie od środka lub przed jedzeniem trochę zaczęli myśleć, to byśmy nigdy tam nie poszli na kolacje. A ponieważ tego nie zrobiliśmy … to mieliśmy pełne brzuchy, super wieczór i przeżyliśmy coś, czego nam nikt nie może odebrać.

Podczas jedzenia podeszła do naszego stołu właścicielka kuchni i pozowała z nami do zdjęć. Ach i wizytówki tez nam rozdawała i kazała dalej rozgłaszać o jej super jadłodajnie …. Co też niniejszym czynie.

  • “Great traditional Vietnamese meal! ”
  • “One of the strangest, most delicious dining experiences ever."
  • “Great fun and food”
  • “Great Vietnamese local experience”
  • “Chow Down with the Locals!”
  • Kolacja w ulicznej kuchni Bale Well w Hoi An
  • Kolacja w ulicznej kuchni Bale Well w Hoi An
  • Kolacja w ulicznej kuchni Bale Well w Hoi An
  • Kolacja w ulicznej kuchni Bale Well w Hoi An
  • Kolacja w ulicznej kuchni Bale Well w Hoi An

Samochód marki Ford zawiózł nas około 180 km w środek Delty Mekongu, do miasta Chau Doc. Po drodze mieliśmy okazje napić się hot caffee with milk, która się parzyła bezpośrednio na stoliku przed nami. Czy kawa była tak dobra jak wyglądała? Była okropna, bo była z mlekiem kondensowanym i smakowała jakby się pilo rozpuszczony cukier. Przewodnik zamówił nam do tego soki pełne kostek lodu, które ku jego zdziwieniu zostawiliśmy pełne na stole. Wytłumaczyłam mu, ze nie możemy sobie pozwolić na rozwolnienie w ostatnim etapie naszej podróży. Potem już na nic więcej nas nie zaprosił.

  • Parzenie kawy po Wietnamsku
  • Kawa po Wietnamsku

W Polsce herbata zaczyna się i herbata kończy się każdy posiłek- przynajmniej tak robi mój tata. Podobnie jest w Wietnamie. Herbata pełni bardzo dużą role w tym kraju. Nie tylko częstuje się nią gości ale umieszcza się ja też na ołtarzu jako ofiarę. Na przyjęciu, na weselu, pogrzebie czy spotkaniu służbowym – obowiązkowo musi być podana filiżanka gorzkiej zielonej herbaty.
Każdy gość w wietnamskim domu podjęty zostaje obowiązkowa filiżanka herbaty. Dlatego kiedy gość przychodzi do domu, gospodarz zostawia wszelkie zajęcia, myje ręce i przystępuje do parzenia herbaty.
Wprawdzie w Wietnamie nie ma takiej ceremonii herbacianej, jak w Chinach i w Japonii, niemniej jednak jest szereg reguł dotyczących przygotowania filiżanki prawdziwej herbaty.
Zgodnie z tradycja herbata powinna być przygotowana z wody deszczowej, albo jeszcze lepiej: z kropel rosy zebranych z kwiatów lotosu przed wschodem słońca. Powinno to przebiegać w taki sposób:
O zachodzie słońca należy wsiąść na łódkę, podpłynąć ku kwiatom lotosu zanim zamkną się na noc, wsypać na każdy kwiat odrobinę herbaty, a wcześnie rano, zanim kwiaty się otworzą zerwać je i nazbierać do dzbanka rosy z liści lotosu. Zebraną wodą należy zaparzyć kwiaty lotosu razem z herbatą. Trzymając w ręce miseczkę z herbata należy się nią delektować i pic ja powoli, małymi łyczkami, cieszyć się jej zapachem i smakiem.
Tak się parzyło kiedyś i tak było poetyko bardzo .... a wiadomo, ze rzeczywistość jest inna a codzienność nie dopuszcza nas do takiego parzenia herbaty.

„Pij wino rano, a herbatę w obiad” – mawiają Wietnamczycy.

Chociaż wielu z nich potrafi zrezygnować z codziennej lampki wina, to z herbaty rano, w porze obiadowej i wieczorem – nigdy!

  • Ceremonia parzenie herbaty
  • Ceremonia parzenie herbaty
  • Ceremonia parzenie herbaty
  • Ceremonia parzenie herbaty

 

Hue – perełka Wietnamu.
Odwiedzamy tez tutejszy rynek: stosy dorodnych owoców zadziwiają nas znów bogactwem egzotycznych kształtów, kolorów i zapachów. Wśród dobrze znanych bananów - średnie i te śmieszne malutkie, ananasów - słodziutkie, odpowiednio miękkie i soczyste, czy wyglądających ja wielkie grejpfruty – pomelo, można spotkać między innymi: pitaya „owoc smoka”, durian, liczi, arbuzy, jackfruit , longan- „oczy smoka” i oskomian- „gwiaździsty owoc”, mango – bardzo dobre, ale tylko to żółte, papaya – Wietnamczycy są fanami sałatki z papayi, ja również! Rambutan - to kolczaste kuleczki z białym miąższem na pestce, mangosteen – ciemna skorupa z małymi listkami jak jakieś narośle skrywa białe ząbki zaczepione wokół miękkiej pestki; zresztą moje ulubione – zdecydowanie pyszne! Guava – dość twardy zielony owoc, piłam tylko sok z niego, smakował jakoś .... bardzo zdrowo.

  • Guava
  • Pitaja
  • Pitaja
  • Kakaowiec
  • Banany
  • Kokosy
  • Karambola
  • Papaje
  • Mangustan, cherymoja, winogrono
  • Longan i rambutan
  • Pitaja
  • Targ w Hue
  • Targ w Hue
  • Targ w Sajgonie
  • Targ w Chau Doc
  • Targ w Chau Doc
  • Marchewkowa róża
  • Ryba w sosie pomarańczowym
  • Kurczak w carry
  • Gurami olbrzymie
  • Obiad w klasztorze
  • Sushi

 Daga


Warning: "continue" targeting switch is equivalent to "break". Did you mean to use "continue 2"? in /home/pigul71/public_html/libraries/expose/core/menu/basemenu.php on line 178